Pranie dawniej i dziś – wizyta w Izbie Regionalnej
Pranie jest bardzo ważną częścią życia każdego z nas, jest punktem stałym w tygodniowym grafiku domowym. Obecnie pranie jest całkowicie zautomatyzowane, a i tak narzekamy na to, że należy załadować pralkę, a co gorsza ją opróżnić. Co dzisiaj powiedziałyby nasze babki i prababki?
Na to pytanie próbowali znaleźć odpowiedź uczniowie z kl. 3D, którzy pod koniec roku szkolnego postanowili jeszcze raz odwiedzić Szkolną Izbę Regionalną. Pani Agnieszka Skalska zaprosiła nas na interesującą lekcję o tym, jak wyglądało dawniej pranie ubrań. Opowiedziała o tym, jak kiedyś ludzie próbowali wyczyścić swoje ubrania mocząc je w zimnej wodzie w rzece lub jeziorze. Dość szybko jednak okazało się, że tym sposobem nie da się usunąć trudniejszych zabrudzeń, dlatego wpadli na pomysł wyzbycia się brudu poprzez pocieranie tkaniny piaskiem. Z racji tego, że efekty tych działań nie były spektakularne uczniowie dowiedzieli się, że w XIX wieku wymyślono kijankę czyli gruby kij wykorzystywany do wybijania brudu – bardzo czasochłonny a jednocześnie męczący sposób.
Pani Agnieszka opowiedziała nam również o sposobach walczenia z plamami np. moczeniu ich w zimnym lub ciepłym ługu, czyli miksturze składającej się z popiołu i łoju. Następnie dowiedzieliśmy się o praniu w specjalnej miednicy z kielichem ze sprężyną, później o kolejnym etapie, czyli wstawieniu do tej bani tarki blaszanej, drewnianej, szklanej lub porcelanowej. Mieliśmy możliwość obejrzenia znajdujących się w Izbie wykorzystywanych w dawnych czasach różnego rodzaju wyżymaczek służących do pozbycia się nadmiaru wody.
Dużą atrakcją było na własnej skórze przekonanie się, jak kiedyś się prało, każdy kto chciał mógł tego spróbować, a nie było to wcale łatwe zadanie.
Dzieci dowiedziały się też wielu ciekawostek o pierwszych pralkach mechanicznych, które uwolniły nas od prania ręcznego, pierwszych pralkach automatycznych, pralce Frani, czyli elektrycznej pralce wirnikowej, której bęben nie poruszał się, a woda i prana odzież poruszana była przez obracający się wirnik.
Wszyscy wspólnie doszliśmy do wniosku, że zamiast narzekać powinniśmy się cieszyć mając obecnie takie udogodnienia. Lekcję z Panią Agnieszką podsumowaliśmy wnioskami dotyczącymi tego jak można pomóc rodzicom aby odciążyć ich w czynnościach związanych z praniem np. rozwieszanie lub zdejmowanie prania, składanie ubrań, parowanie skarpetek itp.
Agnieszka Skalska
Małgorzata Bogusz
Wielkanoc w izbie regionalnej
Wielkanoc tuż.. tuż….a w Szkolnej Izbie Regionalnej goście z klasy1c wraz z wychowawczynią panią Żanetą Karwowską, świetliczaki, oraz klasy 7a i 6e.
Opiekunka Izby Regionalnej pani Agnieszka Skalska opowiadała o zwyczajach i obrzędach związanych z Wielkanocą.
Dzieci usłyszały pięknie opowiedziane tradycje panujące w dawnych czasach na wsi. A więc o przygotowaniach do świąt: świątecznych porządkach, palmach wielkanocnych, Triduum Paschalnym, święceniu pokarmów oraz śmigusie -dyngusie.
Dzięki atmosferze jaką stworzyła pani Agnieszka oraz świątecznym eksponatom zgromadzonym w izbie była to prawdziwa uczta duchowa dla każdego.
Bo jak pisał ks. Jan Twardowski
,,….Święta po to przychodzą, żeby nauczyć się więcej miłości.
Są po to, żeby po Wielkanocy być lepszym niż przed Wielkanocą.”
Czego sobie i wszystkim życzymy😊
Wesołego Alleluja !
Agnieszka Skalska
Małgorzata Dubina
Spotkanie świąteczne w izbie regionalnej
Dnia 20 grudnia 2023r. izbę regionalną odwiedziła klasa 5b wraz z wychowawczynią panią Hanną Kołodziejczyk. Rozmawialiśmy o dawnych zwyczajach i obrzędach oraz śpiewaliśmy kolędy przy akompaniamencie Michała Kucia-akordeon oraz Ali Adamczyk -skrzypce i Aleksandry Adamczyk -wiolonczela. Piękne było to, że wspólne kolędowanie zbudowało poczucia wspólnoty, niosło ze sobą mnóstwo pozytywnych emocji. Bo wszystko dzieje się dla tej lub przez tą ,,miłość maleńką’’.
Małgorzata Dubina
Mikołaj w izbie regionalnej
”Dlaczego śpiewamy kolędy?
Dlatego, żeby uczyć się miłości od Pana Jezusa.
Dlatego, żeby podawać sobie ręce.
Dlatego, żeby uśmiechać się do siebie.
Dlatego, żeby sobie przebaczać.” ( ks. Jan Twardowski)
Dzieci śpiewały pięknie kolędy wraz z panią Agnieszką Skalską
Małgorzata Dubina
"Gaiczek zielony pięknie przystrojony..."
W Dąbrówce dzieci w ramach zajęć regionalnych chodziły z gaikiem. Jest to część ludowej tradycji związanej ze świętowaniem przyjścia wiosny. Zwyczaj ten wywodzi się z czasów dawniejszych niż chrześcijaństwo. Związany jest z obserwacją natury i odradzaniem się przyrody. Tak, jak marzanna jest symbolem odchodzącej zimy, tak Gaik wita wiosnę. Kolor zielony symbolizuje odrodzenie. Kolorowe ozdoby-kwiaty, wstążki ukazują różnicę między bujną wiosną, a martwotą zimy. Była to kolejna, z wielu staropolskich tradycji, która gromadziła wokół siebie ludzi, spędzających wspólnie czas na zabawie i śpiewie.
Małgorzata Dubina
Agnieszka Skalska
Zdjęcia wykonano sprzętem pozyskanym w ramach programu Laboratoria Przyszłości
Wielkanoc w Izbie Regionalnej
Jak co roku, pani Agnieszka Skalska, opiekunka szkolnej Izby Regionalnej zaprosiła dzieci na spotkanie ze staropolskimi zwyczajami i obrzędami wielkanocnymi. Opowiadała o duchowym i organizacyjnym przygotowaniu do świąt. Dzieci mogły usłyszeć o sposobach robieniu palm wielkanocnych, przygotowaniu i święceniu potraw, chodzeniu z Kogutkiem i Zielonym Gaikiem.
Wszystkim miłośnikom staropolskich obrzędów życzymy
,,Staropolskim obyczajem
Dużo szynki życzę z jajem,
Miodu pełne baryłeczki oraz trochę baryłeczki.
No, a w lany poniedziałek- na kark wody pełen dzbanek”.
Agnieszka Skalska
Małgorzata Dubina
Zdjęcia wykonano sprzętem pozyskanym w ramach programu
Laboratoria Przyszłości
599 lat Mińska Mazowieckiego
29 maja nasze miasto obchodzi 599 rocznicę powstania. Przez 600 lat świat się zmieniał w dynamicznym tempie, a obycie z historią zawsze inspirowało Szkolną izbę regionalną do działania, na przykład za pomocą wystaw oraz zajęć. Aktualnie nie jest to możliwe. Na szczęście urząd naszego miasta wyszedł naprzeciw potrzebom ludzi zainteresowanych Mińskiem, by z zacisza swojego własnego domu pochłaniać wiedzę. Na stronie Turystycznyminsk.com znajdziecie artykuły historyczne, szlaki turystyczne i wiele innych ciekawych treści.
Szkolna Izba Regionalna przygotowała tekst krasomówczy dotyczący naszego miasta. Tekst krasomówczy to opowiadanie o czymś co nas porusza w sposób bogaty językowo. Nasi uczniowie wraz ze mną ćwiczyli i przygotowywali teksty krasomówcze. W tych tekstach ważne jest bogactwo słownictwa, emocje. Jednym z wielu tekstów przygotowywanych na konkurs krasomówczy jest „O rzece Srebrna w Mińsku Mazowieckim”
Zapraszam do lektury scenariusza wystąpienia.
Codziennie przechodzę ulicą Warszawską przez murowany most w naszym mieście. Kiedyś nie było tego mostu. Wśród gęstych traw wiła się rzeka, którą i dziś widać z mostu. To ona dzieliła świat na dwa oddzielne miasta. Jeden to był świat Mieńska, a drugi to świat Sendomierza. Rzeka była kiedyś głębsza i czystsza niż dziś. To dzięki niej ludzie mieszkający w tych miastach mogli w pełni jak na tamte czasy żyć. Rzeka była miejscem tętniącym życiem to tu dawniej ludzie prali stojąc na pomostach. Można było słuchać koncertu grających w wodzie kijanek wybijających brud z lnianych ubrań. Krajobraz przy rzece był inny niż dziś. Stały tu balie, niecki. Rzeka była miejscem spotkań ludzi, to z niej brano wodę i to ona niejednokrotnie wyznaczała możliwość zamieszkania jakiegoś terenu. Przy rzece stał piękny drewniany młyn wodny, który mielił zboże z pobliskich wiosek na mąkę. Z niej wypiekano zdrowe chleby na zakwasie. To woda z tej rzeki dawała siłę na pracę żaren.
Dlaczego ta rzeka nazywa się Srebrna?-Myśli biegają mi w głowie. Jest to nazwa, która w swej etymologii mogłaby świadczyć o bogactwie, dostojności i pięknie. Dziś tego nie widać. Moi rodzice znają ją raczej pod nazwą śmierdzianka. Zaczęło mnie nurtować dlaczego się tak nazywa? Ostatniego lata wybrałem ię z kolegami na jak to mówiliśmy oględziny rzeki. Szukaliśmy jakichkolwiek błyszczących kamieni, nic z tego. Za mostem mamy zalew naszej rzeki zrobiony sztucznie włączony w osiemnastowieczny projekt ogrodu włoskiego założonego wokół Pałacu Dernałowiczów. Tu poprowadzono sieć kanałów i stawów tworząc malownicze miejsce. Myśli moje i moich kolegów zaczęły pracować a może ta nazwa związana jest z bogactwem rodów mieszkających w tym pałacu. Jeden z kolegów powiedział że kiedyś słyszał legendę o zamku na tym terenie. To może stąd ta nazwa? Nic nie wiemy, trzeba szukać w bibliotece, może tam. Gdy się tam znalazłem, przejrzałem kilka pozycji odrazu wpadła mi do ręki książka Tadeusza Chróścielewskiego z legendami o Mińsku. Jedna z nich to „O srebrze w rzece Srebrna”- mam gotowa odpowiedź na moje pytanie ale czy na pewno posłuchajcie…
Pewnej nocy diabeł Merdasiński taszczył na swoich plecach dwa lub trzy wory ze srebrem. Leciał właśnie nad Mińskiem, gdy pewien kur (coś mu się pomyliło) zapiał za wcześnie na ranne wstawanie a było już to trzecie pianie po którym ma być już dzień. Po tym pianiu wszystko staje się realne. Kogut zapiał diabeł ugiął się pod ciężarem, wory wpadły do naszej rzeki. Na dnie której po dzień dzisiejszy leżą a w nich ten metal –bardzo cenny i użyteczny. Jak pisze Chróscielewski miejsce upadłego skarbu nie jest znane po dziś. Czyli z mojej perspektywy nawet nie było znane około 100 lat temu. On tak jak ja lub raczej ja tak jak on szukałem śladów srebra. Pan Tadeusz był nawet bliżej odkrycia tego skarbu ode mnie. Wraz ze swoimi towarzyszami znalazł szczątki kota a jak wiadomo to nieodłączni partnerzy magii.W posiadaniu ich znalazł się także but diabelski –był on bez noska aby mogły się tam zmieścić racice diabelskie.
Gdy przeczytałem tę legendę zdałem sobie sprawę z tego, że nie znam znowu odpowiedzi na moje pytania. To mnie nie satysfakcjonowało. Szedłem ulicami mojego miasta, mijałem nowe galerie handlowe i myślałem……
Już chyba nigdy nikt nie dowie się dlaczego nasza rzeka nazywa się Srebrna. Wyjąłem z kieszeni kartkę z moimi zapiskami tam zobaczyłem słowo zamek, no tak co z tym zamkiem. Poszedłem w górę rzeki rozmyślając….
Nagle moim oczom ukazało się wzgórze nad Srebrną (dzisiejszy cmentarz) wzgórze okalała z jednej strony rzeka Srebrna swym wielkim zalewem. Stanąłem jak wryty. Przechodziła obok mnie jakaś staruszka, która właśnie żegnała się przy kapliczce Świętego Krzyża.
Dobrze czujesz się chłopcze –zapytała.
Tak chyba, tak- odpowiedziałem.
Co się stało? Wydawało mi się opowiadałem, że widzę tańczące na wzgórzu diabły i czarownice, wszyscy okropni poszarpani, czarni jakby z ziemi. Przecież to niemożliwe to jest miejsce święte.
Mój chłopcze- odpowiedziała
Z tego co opowiadała mi moja prababcia to jest Łysa Góra z niej zrzucano kobiety, które jak mówiono odebrały mleko krowom. Tak ale od tego jej nazwa na pewno nie pochodzi. Chyba nie ciągnęła ale ja kiedyś słyszałam, że w tej górze ukryty jest pałac Sendomierza. W pałacu a może i zamku na pewno było srebro. Myśli kłębiły mi się w głowie. Woda która jest w rzece łączy się z źródłami podziemnymi, które płuczą te skarby a to może dawać kolor tej rzece. Może i tak pomyślałem ale czy ja to odkryję zresztą po co? Może lepiej niech będzie to tajemnicą, która od lat inspiruje młodych ludzi do marzeń, a marzenia są bardzo ważne.
Opracowała Agnieszka Skalska
Opiekun Szkolnej Izby Regionalnej
Boże Ciało
Warsztaty robienia palmy wielkanocnej w Izbie Regionalnej
Z okazji nadchodzących Świąt Wielkanocnych 11 marca 2020 r. w naszej szkole zorganizowano warsztaty robienia palmy wielkanocnej. Celem zajęć było przybliżenie tradycji Świąt Wielkanocnych, doskonalenie umiejętności współpracy, rozwijanie poczucia estetyzmu i rozbudzanie wyobraźni. Zajęcia prowadziły panie Agnieszka Skalska, Wioleta Żytkowicz i Małgorzata Dubina. Podczas warsztatów każdy uczestnik pomagał w wykonaniu tradycyjnej palmy wielkanocnej z bukszpanu, kłosów zbóż i ziół oraz z robionych własnoręcznie kwiatów z bibuły. Na zajęciach panowała miła, radosna atmosfera. Wykonaną na zajęciach palmę dwumetrową uczestnicy udekorowali naszą szkolną Izbę Regionalną.
Bardzo dziękujemy dzieciom ze świetlicy szkolnej za udział w warsztatach!
Kolędowanie z Dąbrówką
”Dlaczego śpiewamy kolędy?
Dlatego, żeby uczyć się miłości od Pana Jezusa.
Dlatego, żeby podawać sobie ręce.
Dlatego, żeby uśmiechać się do siebie.
Dlatego, żeby sobie przebaczać.” ( ks. Jan Twardowski)
Tyle ważnych i pięknych powodów było po to, aby 25 stycznia 2020r. w Miejskim Domu Kultury spotkać się i usłyszeć koncert kolęd i pastorałek pt. ,,Dla tej miłości maleńkiej’’ w wykonaniu Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca ,,Dąbrówka’’.
Koncert prowadziła pani Agnieszka Skalska – opiekun Izby Regionalnej. Dzięki niej dowiedzieliśmy się, że w Polsce istnieje ponad pięćset kolęd i pastorałek. Najczęściej śpiewane są na melodię krakowiaka, oberka i poloneza. Uważa się je za jeden z kanonów narodowego stylu w muzyce polskiej. Treść ich jest poświęcona maleńkiemu Jezusowi.
I tak koncert otworzyła najmłodsza członkini zespołu Klara Senktas, która wraz z pozostałymi grupą dziecięcą: Mateuszem Główką, Anną Czupryńską, Magdaleną Araźną, Aleksandrą Michałowską, Emilią Kozubowską, Weroniką Kwiecień, Dagmarą Kołodziejczyk, Anną Władzińską, Piotrem Szymanek, Oliwią Pieniak i pięknym akompaniamencie pana Jerzego Zawadki zaśpiewała tytułowy utwór koncertu ,,Dla tej miłości maleńkiej”.
Kolędy zapewniają ciągłość pięknego przeżywania wciąż na nowo Świąt Bożego Narodzenia. Są wyjątkowe, piękne. Wzruszają, przywołują wspaniałe wspomnienia, ocieplają atmosferę i sprzyjają zadumie. Tworzą świąteczną oprawę na którą czekamy cały rok. I tak usłyszeliśmy w przepięknym wykonaniu Anety Senktas, Agnieszki Zawadki, Agnieszki Kukawskiej, Magdaleny Antosiewicz, Sylwi Lipińskiej, Aleksandra Skolimowska: „Bóg się rodzi”, „Gdy śliczna Panna”, „ Lulaj że Jezuniu ”, „Dzisiaj w Betlejem”, „Pasterze mili”, „ W dzień Bożego Narodzenia”, „Mizerna cicha”, „ O Gwiazdo Betlejemska , „Wśród nocnej ciszy”, „ Przybieżeli do Betlejem”.
Piękne jest to, że kolędowanie połączyło pokolenia na scenie i widowni, gdzie zasiedli młodzi, starsi, rodziny, dziadkowie. Wspólne kolędowanie to budowanie poczucia wspólnoty, które niesie ze sobą mnóstwo pozytywnych emocji, zbliża do siebie ludzi, znika poczucie osamotnienia bo wszystko dzieje się dla tej lub przez tą miłość maleńką.
Małgorzata Dubina
Jak to dawniej ze ŻNIWAMI i DOŻYNKAMI było?
Zażynki, czyli rozpoczęcie żniw najlepiej było zacząć w sobotę. Czasami wyznacznikiem rozpoczęcia był głos przepiórki.
Moja babcia zawsze mówiła, że należy chociaż rozpocząć w sobotę czyli nawet ściąć małą wiązkę zboża. Wstawano razem z pianiem kogutów. Przed pracą święcono sierpy i kosy. Przed pierwszym cięciem robiono znak krzyża, a pierwsze ścięte kłosy układano na krzyż. Te czynności zawsze wykonywał właściciel ziemi -gospodarz. Żniwa miały swój rytm. Zawsze koszono od świtu do południa. Mężczyzna, który kosił ustawiał się do koszenia w taki sposób, aby podcięte łodygi opierały się o zboże, a nie opadały na ziemię. Wcześniej koszono tylko sierpami, co zapewniało odpowiedni szacunek do ziarna. Za kośnikiem szła kobieta- zbieraczka, trzymała w ręku sierp i podbierała. Gdy nazbierała pełne naręcze, wyciągała garść słomy, dzieliła je na dwie części i wiązała zboże w snopek. Snopki ustawiono w "dziesiątek"(10 snopków).Cztery tworzyły środek, inne opierano po trzy z każdej strony. Gdy było południe, przerywano pracę na posiłek i odpoczynek. Do pracy i z pracy zawsze wszyscy szli śpiewając.
Kolberg pisał: „Każdy pracował osobno na swoim wydziale, szli zawsze ze słońcem, ze wschodu na zachód, czyli od lewej do prawej strony”. Zawsze na końcu pola zostawiono niezżęte zboże, które pielono. To miało chronić uprawy przed chwastami. Gdy już wszystkie kłosy (pokłosie) były zebrane z pola, nie mogło nic zostać. Stawiano na rżysku wiechę-pęczek zbóż ozdobiony kwiatami. Robiono wieniec ze zboża i wszyscy żniwiarze szli z pieśnią na ustach do swojego pana- gospodarza. Oddawali mu wieniec co było symbolem zakończonych żniw. Gospodarz dziękował im ,częstował ich wódką, były tańce i śpiewy. Gdy już nie było pańszczyzny, gospodarze zbierali się w karczmie. Żniwa w Polsce trwały dawniej dwa miesiące , od 15 czerwca do 15 sierpnia, a kończono je dożynkami (Święto Plonów). Dożynki obchodzone były w każdym gospodarstwie, były obrzędem, mającym zapewnić dobre plony w przyszłych latach. Dziękowano Bogu za zbiory.
W swoim życiu kilka razy brałam udział w żniwach "i to tylko tak z doskoku". Jest to ciężka praca. Najbardziej pamiętam smak zsiadłego mleka, które babcia dawała do picia, powrót do domu na wozie pełnym snopków. Po tych robotach zawsze byłam strasznie pokłuta i wszystko swędziało.
By chleb się wydarzył... Zwyczaje związane z wypiekiem chleba.
Chleb pieczono zazwyczaj raz w tygodniu. W piątek wieczorem gospodynie przygotowywały rozczyn, a sobota była dniem właściwego pieczenia. Chleba nie można było piec w Wielki Czwartek ani Wielki Piątek. Było to związane z symboliką świąt. Dlatego również wystrzegano się piątku i czwartku w dni powszednie. Nie pieczono również chleba w dni modlitwy za zmarłych oraz w dniu śmierci członka rodziny. W całym procesie przygotowywania pieczywa nie mogły uczestniczyć osoby nieczyste, związane z krwią, czyli położnice, kobiety podczas menstruacji, zabójcy, kaci i żołnierze. Gdy rozpoczynano mieszanie ciasta, czyniono znak krzyża. Zawsze mieszano od strony lewej do prawej, co miało dawać wzrost. Przed wyrabianiem ciasta mówiono"Panie Jezu Chryste, dopomóż". W momencie sprawdzania czy ciasto wyrasta, kto zaglądał pod ściereczkę cmokał,mlaskał, aby ciasto nie opadło.
Palenie w piecu chlebowym było również pewnym rytuałem. Palono drewnem sosnowym. Nie mogło być to drewno pochodzące z drzewa, w które uderzył piorun. Polana musiały być czyste, ponieważ przygotowywano dar Boży-chleb. Zanim włożono do pieca chleb, wrzucano do niego garść mąki, która jeżeli się zatliła, piec był za gorący, jeżeli przyrumieniła, można było wkładać do pieca bochenki. Były one wkładane do pieca na łopacie. W momencie wkładania nie mogło być w pobliżu nikogo obcego ani żadnego zwierzęcia. Pilnowano również, aby na ten moment nikt nie wchodził do chaty. Pierwszy bochenek był zawsze naznaczony znakiem krzyża. Gdy chleb się piekł uderzano 3 razy w powałę lub podrzucano nią wysoko, aby chleb wyrósł. Gospodyni w czasie pieczenia nie mogła usiąść, aby chleb nie usiadł. Upieczony chleb oblewano wodą i jeszcze raz wsuwano do pieca, aby uzyskać piękną , lśniącą skórkę. Gdy chleb był wyjęty, do pieca wrzucono szczapę drewna, aby piec nie był pusty. Wierzono, że w ten sposób z piekła wybawia się jedną duszę. Pierwszy bochenek chleba był zawsze łamany, a nie krojony.
Wypiek chleba był dawniej czymś szczególnym. Należało zachowywać odpowiednie zwyczaje, bo w ten sposób zapewniono sobie dostatek i powodzenie.
Tekst i zdjęcia Agnieszka Skalska
Opiekun Szkolnej Izby Regionalnej.
Święta w izbie regionalnej
Prezentacja święta
Zwyczaj -ŚRÓDPOŚCIE
IV niedziela wielkiego postu była dawniej dniem walki zimy z wiosną. Robiono kukłę obłóczoną w słomę - to personifikacja zimy, Marzanna. Uosabia ona śmierć. Po niedzielnej mszy wszyscy szli pod karczmę, aby tam oberwać słomę z kukły, każdy szarpał aż zostawał nagi drąg. W ten sposób nie było już śmierci - zimy. "Marzanna ze wsi, a lateczko do wsi". Lateczko to zdrowy, nieduży świerczek, przystrojony w kolorowe wstążki. Lateczko to "życie". Ta " Śmiertelna Niedziela", bo tak była nazywana, to dzień walki pomiędzy zimą, a wiosną. Kolory czarny i biały były dawniej nieodłącznie związane z żałobą, dlatego często nazywano ten dzień "białą" „czarną" niedzielą. Ludność wiejska była bardzo mądra życiowo,wiedziano, że życie - wiosna (często nazywano ją też Dziewanną) wygra. Śmierć- Marzanna jest nieodłącznym elementem życia, który jest zawsze z człowiekiem, to jest często warunek, aby życie mogło się odrodzić. Chodziło się później po wsi z Dziewanną ( Lateczkiem) i śpiewano: „Wynieśliśmy już z wioski Śmierć- Niesiemy nowe Lato. Kłaniamy się majowym dniom. I kolorowym kwiatom."
Agnieszka Skalska – opiekun Izby Regionalnej
Agnieszka Skalska opowiada o zwyczajach wielkanocnych
Dawniej od Wielkiej Środy gospodynie zajęte były sprzątaniem. Powinno być wszystko oczyszczone. Bardzo ważne było przygotowanie duszy, ale jednocześnie ciało, chata i całe obejście były równie ważne. Bielono izbę, do farby dodawano chabrowej farbki-muchy nie lubiły tego koloru. W domach, gdzie była panna, zostawiono niepomalowaną ścianę szczytową, chlapano tylko na nią pędzlem-to był znak dla kawalerów. Odbywało się wietrzenie poduch i pierzyn. Na płotach wieszano makaty i dery. Odświeżano kożuchy, sukmany, kapoty, zapaski wszelki przyodziewek. Wypychano sienniki świeżym sianem, oblekano pościel. Myto podłogi, stoły, ławy i szybki w oknach. Zwierzętom również bielono chlewik i oborę, rozkładano nową podściółkę. Łatano dziury w płocie i zamiatano podwórze. W Wielki Czwartek chłopcy ze wsi wyganiali Wielki Post, hałasując kołatkami (dzwony kościelne milczały aż do Niedzieli Wielkanocnej). Dzieci robiły dobry uczynek i przy okazji dobrze się bawiły. Gdy chłopcy hałasowali, dziewczęta o zmroku biegły do najbliższej wody, źródła, stawu. Tradycja obiecywała, że która panna wykąpię się w tym dniu, będzie cały rok czerwona jak krew, biała jak śmietana, zdrowa jak orzech, ponętna jak jabłko. Do dziś księża praktykują w ten dzień obrzęd polewania stóp dwunastu mężczyznom. To na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy Chrystusa z apostołami. Wielki Piątek to dzień wyciszenia. W Kościele nie ma mszy świętej (to jedyny taki dzień w roku), natomiast gromadzą się tam wierni, którzy modlą się w ważnych dla siebie intencjach. W niemal każdym polskim kościele jest nocne czuwanie przy grobie Jezusa, którego pilnują strażnicy (strażacy, harcerze, żołnierze). Dawniej piątkowe modlitwy były bardziej widowiskowe. Pojawiały się procesje grzeszników odzianych w worki żałobne, którzy kładli się krzyżem na podłodze i przepraszali za swoje grzechy. Wielkanoc, tak jak Boże Narodzenie, ma swoje specjały. Zgodnie z tradycją należy je przygotować właśnie w piątek. Trzeba się spieszyć, ponieważ po sobotnim święceniu pokarmów nie powinno się już nic sprzątać ani przygotowywać. To czas, kiedy należy duchowo przygotować się na zmartwychwstanie Jezusa. Tradycyjne świąteczne potrawy to: żurek – czyli barszcz biały, kiełbasa – zwykle biała, na ciepło, szynka wędzona w jałowcowym dymie, ćwikła z chrzanem, pieczone mięso, własnoręcznie wykonana babka, mazurek z artystycznymi dekoracjami, pascha, kołacz, sernik (kiedyś zwany przekładańcem). Według tradycji stół świąteczny powinien być przykryty białym obrusem i udekorowany liśćmi bukszpanu. Na środku stołu stawiamy baranka, np. na łączce z rzeżuchy. Rzeżucha to symbol sił witalnych i rodzącego się życia. W Niedzielę Wielkanocną świętujemy! Wstajemy bardzo wcześnie, by pójść na mszę, zwaną rezurekcyjną. Niedziela to najważniejsze święto chrześcijańskie, nazywane dawniej Paschą. Następnie zasiadamy do świątecznego, rodzinnego śniadania. Wielkanocna Niedziela to czas przeznaczony na rodzinne biesiadowanie. Dzieci bawią się w poszukiwanie prezentów podrzuconych przez zajączka. Wielkanocny Poniedziałek (lany poniedziałek, śmigus-dyngus) to czas radości, zabawy, psikusów, na które wszyscy czekali przez cały okres postu. W tym dniu polewamy się wodą. Dawniej śmigus i dyngus były osobnymi zwyczajami – śmigus oznaczał tradycyjne smaganie, czyli uderzanie wierzbowymi gałązkami lub polewanie wodą. Wszystko w formie zabawy – chłopcy smagali dziewczęta po gołych łydkach. Dyngus to inaczej wykup. Chłopcy chodzili od domu do domu i w zamian za życzenia i śpiew, domagali się wykupu w postaci pisanek, słodyczy, pieniędzy. Z czasem połączono te zwyczaje i dziś tylko polewamy się wodą. Dawniej chodzono po wsi z kogutem – symbolem sił witalnych i urodzaju. Kogutek był mile widzianym gościem w każdym gospodarstwie. Z czasem żywe zwierzęta zastąpiły te gliniane, drewniane. W Wielkanocny Poniedziałek święci się pola. Gospodarze wyruszają w procesji na pola. Święcą je palmami nasączonymi wodą święconą. Z tych palm robią krzyżyki i wbijają w ziemię, aby zapewnić sobie dostatek. To okazja do spotkań towarzyskich i rozmów, cieszenia się wspólnie spędzanym czasem i budzącą się do życia przyrodą.
Aniołki, śnieżynki … w Izbie Regionalnej
Magdalena Pałgan, uczennica kl.8a odwiedziła Izbę Regionalną, aby zaprezentować nam swoje prace związane ze Świętami Bożego Narodzenia oraz nauczyć nas szydełkować. Opowiedziała o swojej pasji, którą rozwija już od klasy drugiej. Według Magdy szydełkowanie i robienie na drutach relaksuje i uspokaja. Jej projekty autorskie wymagają skupienia, uwagi i znajomości tabliczki mnożenia, aby dobrze wyliczyć ilość nabieranych oczek oraz poprawność w wykonaniu wzoru. Śnieżynki z kordonka, aniołki to piękne małe dzieła sztuki. Gratulujemy pięknego hobby i ponownie zapraszamy.
Małgorzata Dubina
Święta w Izbie Regionalnej
Święta tuż, tuż więc postanowiliśmy poczynić małe przygotowania. Dzieci ze zgromadzonych naturalnych materiałów oraz kolorowych wstążek wykonały pod kierunkiem pani Wiolety Żytkowicz przepiękne, świąteczne ozdoby. Była okazja ku temu, aby opowiedzieć jak kiedyś obchodzono na wsi te piękne, rodzinne święta. Nucąc kolędy mogliśmy oddawać się radosnej atmosferze Świąt Bożego Narodzenia, na które każdy z nas czeka z niecierpliwością.
Małgorzata Dubina
Wiosna na ludowo
Przedwiośnie. Marzanna. Przednówek. Jak się przechowywało kiedyś żywność? Jakie rośliny i zioła zbieramy na przednówku? Jak pozyskiwać leki z Bożej Apteki?( zioła). Rola kobiety i mężczyzny w dawnych czasach. Oto tematy spotkania, które odbyło się w dniu 15.03.2022 r. w Izbie Regionalnej przy Szkole Podstawowej nr 2 w Mińsku Mazowieckim. Odwiedzili ją słuchacze Stowarzyszenia Radość Trzeciego Wieku. Atmosfera spotkania była bardzo przyjazna i wesoła, momentami nostalgiczna. Słuchacze włączali się do rozmowy i dzielili swoimi doświadczeniami. Mogliśmy spróbować chlebka z żurawiną i ze smalcem oraz zdrowych kiszonek: ogórków i liści czosnku niedźwiedziego. Opowiadałam o minionych czasach, które wywołują dużo emocji i wspomnień. Spotkanie było bardzo udane.
Opiekun Szkolnej Izby Regionalnej
Agnieszka Skalska